Wrzesień 1939 - PzKpfw III Ausf. E
- Szczegóły
- Kategoria: Modelarstwo
- Opublikowano: piątek, 08, sierpień 2014 22:32
- Danny
To już czternasty numer serii "Wrzesień 1939". W sumie potwierdza to niemiecki park maszynowy gromadzący się na biurku. W najnowszym wydaniu w nasze ręce oddany zostaje pierwszy większy pojazd sił zbrojnych III Rzeszy - czołg średni PzKpfw III Ausf. E. Zapraszam do lektury recenzji.
Nim przejdę do samego pojazdu, zacznę standardowo od dołączonej gazetki. W środku, oprócz standardowej rozkładówki z pojazdem, znajdziemy ciąg dalszy historii obrony wybrzeża polskiego (tym razem opis pojazdów bojowych oraz umocnień) oraz historię rozwoju Pz III. Ciekawym pomysłem jest opis techniczny wersji A zestawiony z wersją E. Mógłbym ponownie zgłosić swoje wątpliwości odnośnie jakości korekty, ale jest to zarzut powtarzający się z mojej strony oraz sam nie poczuwam się do bycia ekspertem w tej materii.
Niemniej jednak wciąż jednak wrażenie nieprzyjemnego zgrzytu wywołuje u mnie tłumaczenie na pudełku. Polecam też się dokładnie przyjrzeć instrukcji składania, zawartej z tyłu opakowania. Nie przyda się. Jest skandalicznie wręcz mała - by uporać się z paroma częściami musiałem odwołać się do materiałów źródłowych oraz do odrobinę większej wersji wrzuconej na fanpage Września.
Po otwarciu, w środku znajdziemy standardowy pakiet: zafoliowane wypraski, kalkomanie, wykałaczkę i klej. Mam ciekawe spostrzeżenie odnośnie kleju (a na potrzeby recenzji stanowi on zawsze podstawę montażu modelu) - do tego, że wysycha, nawet nieotwierany, po upływie dwóch tygodni mogę przywyknąć. Ale trochę głupio się czuję otwierając pudełko dwa dni po wyjściu modelu i dostając zwartego gluta, bez zbytnich właściwości klejących. Kolejny punkt pod rozwagę wydawcy - wiem, że większość modelarzy ma swoje preferencje odnośnie kleju, ale ciężko zachęcić kogoś do wejścia w hobby oferując coś takiego.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była zmiana plastiku, z którego wykonano model. Może nie zmiana - powrót do dawnej wersji w kolorze błękitno-szarym. Mam wrażenie, że Pz II był jakimś dziwnym wtrętem w całą serię, a teraz nastąpił powrót do pierwotnej koncepcji wydawniczej. Jestem ciekaw, skąd te ciągłe zmiany. Wraz z powrotem starego plastiku, wróciły też jego uroki - ciut większa grubość, trochę mniej detali, za to większa łatwość obróbki. Pozytywnie też się zdziwiłem, że dla odmiany udało mi się niczego nie nadłamać.
Szczególnie ważnym elementem w tym pojeździe jest napęd - chciałem się przekonać, jak twórcy poradzili sobie z asymetrycznym układem kół. Widać wyraźne zarysowanie tego na spodzie wanny kadłuba, poprawnie rozwiązane jest to też w układzie jezdnym. Tu duży plus. Na minus - aktualnie zostaje więcej nadlewek na samych gąsienicach i to dość ciężkich do usunięcia. Skalpele w dłoń.
Kadłub, jak zwykle, składa się bezproblemowo i jest dobrze spasowany. Do montażu drobnych elementów, takich jak światła, układ wydechowy, podnośnik, zdążyliśmy już przywyknąć, więc wystarczy powiedzieć, że mając dobrą instrukcję i wsparcie ze strony źródeł, a także odpowiednią dozę cierpliwości jest to zadanie w pełni wykonalne.
Przy montażu wieży od razu zwróciłem uwagę na osobne umieszczenie włazów po bokach. W pierwszej chwili wydało mi się to dziwnym posunięciem, bo bez problemu można je by było odlać wraz z resztą. Chwilę później uświadomiłem sobie, że to wskazówka. Wskazówka, że w nasze ręce zostanie jeszcze oddana wersja D lub (co moim skromnym zdaniem jest bardziej prawdopodobne) D1, czyli wóz dowodzenia. Ponownie, wszystkie części są dobrze spasowane, brak mi tylko wyraźnego oznaczenia, jak należy zamocować wieżyczkę dowódcy - na zdjęciach zobaczycie ją zamontowaną w sposób błędny. Zawiodłem się tylko na jednym - mocowanie działa nie wypali niestety bez użycia kleju.
Czas zatem na podsumowanie. Pz III E to bardzo przyjemny w składaniu model, dobrze odwzorowany - coś w rodzaju dobrego zbalansowania pomiędzy detalem a szybkością montażu. Z całą pewnością mogę polecić, zwłaszcza, że przyda się nie tylko do odtwarzania bitew kampanii wrześniowej (tym bardziej, jeśli ktoś pokusi się o zamontowanie innego działa).
Na koniec jeszcze zestawienie z antycznym i mocno pokiereszowanym Pz III ( Ausf. L o ile mnie pamięć i wzrok nie mylą) od Revella, z czasów gdy byłem znacznie młodszy i jeszcze gorzej wychodziło klejenie.
Dziękuję za uwagę i do następnego razu!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.