logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Zvezda - M3A1 Stuart

Na zadane na koniec recenzji Shermana pytanie o następny model odpowiedziało zaledwie dwóch czytelników, ale za to jednogłośnie - obaj chcieli Stuarta. Dlatego dziś zapraszam do zapoznania się z nowym modelem lekkiego czołgu, który może nie był wyjątkowo skutecznym pojazdem, ale zwiedził pół świata, a w niektórych jego zakątkach używany jest do dziś.

 

Rozpoznanie

M3A1 Stuart to drugi z trzech amerykańskich czołgów wydanych do gry Art of Tactic. Podobnie jak większość pojazdów lądowych z tej serii został wykonany w skali 1/100 (czyli mniej więcej 15 mm) i na obecną chwilę kosztuje zaledwie 12–14 zł.

Pakowanie

Opakowanie Stuarta to dobrze znane kartonowe pudełko z ilustracją z przodu i informacjami o modelu wraz z jego zdjęciami z tyłu.

Znawcy pewnie zauważą, że przednia grafika przedstawia wersję „hybrydową”, tj. czołg M3 z okrągłą wieżą późniejszego modelu M3A1 (elementem wyróżniającym starszą wersję kadłuba są karabiny maszynowe w sponsonach). Z kolei zdjęcia po drugiej stronie pokazują wersję M3A1 (bez wspomnianych kaemów) z okrągłą wieżą bez wieżyczki dowódcy – i taki model znajdziemy w środku.

Montaż i jakość

W porównaniu do Shermana i Lee, zawartość pudełka ze Stuartem jest skromna, znajdziemy w nim bowiem tylko jedną ramkę z 11 częściami. Instrukcję montażu wydrukowano na pudełku, a kartę jednostki należy ściągnąć z internetu.

Wszystkie elementy są odlane bardzo dobrze, a obróbka ogranicza się wyłącznie do usunięcia śladów w miejscach mocowania do wypraski i linii podziału formy.

Budowa kadłuba jest nieco bardziej tradycyjna, niż w przypadku Shermana, i przypomina mi kupiony dawno temu czołg Panzer 38(t). Stuarta składamy z trzech głównych części, które nakładamy jedna na drugą. Potem po bokach doczepiamy gąsienice, z tyłu właz do przedziału silnikowego, i większa część czołgu jest gotowa. Trzeba jedynie uważać, by nie ułamać delikatnej lufy karabinu maszynowego – choć niegłupim pomysłem byłoby zastąpienie jej np. kawałkiem szpilki.

Konstrukcja wieży jest ciekawsza, bowiem składa się ona z czterech elementów: dwóch półkolistych części bocznych, dachu oraz lufy, której przedłużenie robi za „szkielet” wieży. Tym sposobem udało się oddać nie tylko detale na górze, ale też po bokach wieży. Jedynym minusem wieży jest delikatna lufa działa 37 mm – ponownie przydałby się metalowy zamiennik.

Cały model składa się bardzo przyjemnie. Wszystkie części dobrze do siebie pasują, nie ma potrzeby przypiłowywania bolców, a złożony na sucho czołg da się bez trudu rozłożyć.

Minusem są za to widoczne szpary przy włazie do przedziału silnikowego (z boku, widoczne na zdjęciu) i między środkową a górną częścią kadłuba. Pierwszą zapewne dałoby się wyeliminować wcześniej, poprawiając części pilnikiem. Na szczęście na złożonym modelu problem ten można łatwo rozwiązać szpachlą.

Szparę w kadłubie trudniej będzie usunąć piłując części, ponieważ powierzchnia styku obu elementów jest całkiem spora (właściwie to jeden leży na drugim). Z kolei nałożenie w tym miejscu szpachli bez upaćkania nią detali przedniej części kadłuba będzie wymagało nieco wprawy. Zastanawiam się jednak, czy szpara będzie tak widoczna po pomalowaniu czołgu.

Pod względem detali Stuart prezentuje się bardzo ładnie, choć nie tak dobrze jak Sherman. Oprócz elementów konstrukcji czołgu – włazów, wizjerów, nitów itd. – z tyłu i na lewym błotniku są narzędzia. Podobnie jak w przypadku pojazdów Zvezdy, szczegóły są dość delikatne i trzeba uważać, by nie zniknęły pod farbą.

Niestety, ze względu na bardziej tradycyjną konstrukcję kadłuba brakuje nitów na bokach oraz charakterystycznych, okrągłych płyt zakrywających miejsca po karabinach maszynowych w sponsonach. Na szczęście oba te elementy łatwo dodać samemu.

Na koniec powróćmy jeszcze do kwestii wersji czołgu. M3A1 to całkiem niezły wybór: był używany w Afryce Północnej przez Amerykanów, Brytyjczyków i Australijczyków (lata 1942-1943), na Pacyfiku przez US Army, USMC i różne siły Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (lata 1942-1945) oraz na froncie wschodnim (1942-1944). Na froncie zachodnim utworzonym po lądowaniu w Normandii pojazdów tych było już znacznie mniej – głównymi lekkimi czołgami w szeregach Aliantów były M5 i M3A3 – choć nieliczne M3A1 uchowały się w nielicznych jednostkach.

A jeśli ktoś lubi egzotykę, to właśnie ten model Stuarta służy do dziś w siłach zbrojnych Paragwaju, choć chyba nie był tam używany bojowo.

Podsumowanie

M3A1 Stuart to kolejny udany model amerykańskiego czołgu od firmy Zvezda, tym razem przedstawiający znacznie bardziej użyteczną wersję. Jest prostszy w budowie od Shermana, ale niestety przekłada się to na brak detali po bokach kadłuba – choć dorobienie ich nie powinno być wyjątkowo trudne. Czy to zrobimy, czy nie, gotowy Stuart będzie stanowił świetne uzupełnienie naszych miniaturowych sił.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes