logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Zimowa Gawęda - Popołudniowy spacer

W promieniach przedpołudniowego słońca lokaj lady Ellendeane wsiadł do dorożki. Zwykle nie poruszał się sam w tak luksusowy sposób, tym razem jednak jego pani zależało na czasie, w którym miała być dostarczona do siedziby Klubu jej wiadomość. Dopiero po chwili lokaj zdał sobie sprawę z obecności drugiego dżentelmena w powozie. Mimo lekkiego półmroku wewnątrz pojazdu, lokaj nie mógł nie zwrócić uwagi na nietypowy kapelusz swojego towarzysza – zdobny w rozliczne rurki, przewody, a nawet, kto by pomyślał, tarcze zegarów. Lokaj ukłonił się lekko i przywitał uprzejmie, mimo zdziwienia. Drugi mężczyzna odpowiedział tym samym, jednak dalsza, niezbyt długa podróż upłynęła im w milczeniu. Lokaj wysiadł z dorożki przy siedzibie Klubu Jesionu i Dębu, pożegnawszy współpodróżnego skinieniem głowy.

Został wpuszczony bez problemu – w końcu bywał tu wraz z lady Petronellą wystarczająco często, żeby odźwierny rozpoznał go od razu. Skierował się do salonu z zamiarem wręczenia liściku sir Oakrootowi. Niestety, elfa nie było, lokaja natomiast powitał sir Zachary Fiercebatten III, nie wstając z głębokiego fotela stojącego przed kominkiem:

– Oto moja najnowsza zdobycz – rzekł z dumą arystokrata, wskazując ponad paleniskiem. Wisiały tam jelenie rogi, które lokaj pamiętał jeszcze z czasów, kiedy służył matce obecnej lady Ellendeane. – Owoc zeszłotygodniowego polowania w Devonshire. Bestia miała trzy metry długości, a chrapy jak, o, ten kufel! – tu sir Zachary Junior zamachał trzymanym przez siebie naczyniem . Nie uszło uwadze lokaja, że do połowy opróżnionym. Słyszał też co nieco o zeszłotygodniowej wizycie sir Fiercebattena w Devonshire, jednak nie przypominał sobie nic na temat polowania.

– Brawo, sir. Prawdziwe trofeum.

***

Mężczyzna w osobliwym kapeluszu odłożył pióro i pozwoliwszy, by atrament wysechł, podał niewielką kartę Torvaldowi. Ten, zanim zaczął czytać, upewnił się jeszcze:

– Wszystko działa poprawnie? Żadnych zakłóceń?

– Sprzęt jest bez zarzutu – odpowiedział mężczyzna. – Chociaż muszę powiedzieć, że doskwiera mi niewielki ból głowy.

– Ach, to nic takiego, wystarczy nieco skalibrować. Ale słowa widziałeś wyraźnie?

– Tak, mimo że barierę stanowiła przednia wełna z Savile Row, z jakiej szyje się kieszenie garniturów lepszej służby.

– Ach tak? W jakich okolicznościach przeprowadziłeś eksperyment? Co to za pismo?

– Miał je przy sobie lokaj lady Ellendeane…

***

– Co tam masz? Czy to liścik? – zainteresował się arystokrata.

– Tak, sir. Dla lorda Oakroota…

– O, świetnie, pokaż!

– …do rąk własnych – dokończył lokaj.

– Ależ przekażę mu go do rąk własnych! Śmiesz wątpić w moje słowa?

***

Cień przesunął się w salonie Klubu Jesionu i Dębu po dokładnie wypastowanym parkiecie, mijając dwa pluszowe fotele i niedużą stojącą lampę z filcowym abażurem, po czym skierował się w okolice kominka, jednak nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Sir Zachary Fiercebatten III odłożył niewielką karteczkę na dębowy politurowany stolik stojący obok swojego fotela. Można by stwierdzić, okraszając opowieść epicką nutą, że arystokrata zerwał się na równe nogi i popędził w stronę drzwi – co nie byłoby to całkowicie sprzeczne z prawdą. Nie byłoby to też wprawdzie całkowicie z nią zgodne, ale pozwólmy sobie na tę odrobinę dramatyzmu.

***

– Najmędrszy z mądrych, słońce moich oczu, szlachetny Panie Smoków i Władco Wiatru, twój wierny sługa pozdrawia cię – bezcielesny cień pojawił się przed orientalnie ubranym starcem. Dopiero po chwili dało się dostrzec kłaniającego się nisko, ciemno odzianego mężczyznę, do którego należał cień.

– Witaj mój sługo. Poeta powiada „ten, kto przyszedł, jest silny, inaczej nie skierowałby swych kroków na tę ścieżkę”. Cóż cię sprowadza?

– „Zadaniem sieci jest złapanie ryb, a kiedy ryby są złapane, sieć jest zapominana. Zadaniem słów jest przenoszenie idei, a gdy idee zostają uchwycone, słowa są zapominane”, mówi poeta. Przynoszę ci liścik od lady Ellendeane, panie, kierowany do sir Oakroota.

– „Przeszłe zdarzenie, jeśli nie jest zapomniane, staje się drogowskazem w przyszłości.” – odparł starzec i skłoniwszy się lekko, oddalił się.

***

Lady Petronella Ellendeane wysiadła z powozu i bez pośpiechu wkroczyła do parku. Była sama, jednak nie miała wątpliwości, że wysłany wcześniej liścik wkrótce zapewni jej odpowiednie towarzystwo do popołudniowej przechadzki. Przez odpowiednie towarzystwo rozumiała elfa, których elegancja oraz dobry smak były powszechnie znane. I oczywiście arystokratę.

Nie rozglądała się na boki – nie chciała sprawiać wrażenia, że na kogoś czeka. Po chwili samotnego spaceru ogarnęło ją jednak zniecierpliwienie (chwila ta trwała około czterdziestu sekund, gdyż lady Petronella była osobą o niezwykłej jak na arystokratkę cierpliwości). „Jak on śmiał mnie wystawić!”, pomyślała. „Bezczelny dandys!”

W tym samym momencie niezbyt daleki odgłos wystrzału odwrócił jej uwagę. Zaintrygowana ruszyła w kierunku, z którego dobiegł.

Cel gry: Zdobyć i utrzymać uwagę damy – aktywacja podstawka w podstawkę, 2 sukcesy na kościach.

***

Triada Lotosowego Smoka rozpoczyna w lewym górnym rogu, w prawym górnym rogu zaczyna Klub Wynalazców natomiast Klub Jesion i Dąb zaczyna w lewym dolnym rogu.

– Zupełnie nie rozumiem, dlaczego uważa tego fircyka za kogoś lepszego tylko dlatego, że jest elfem! Tak jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. A przecież ten Oakroot jest szlachcicem zaledwie od siedemnastu pokoleń, to praktycznie nuworysz! Ja mam za sobą dziewiętnaście pokoleń dumnych Fierecebattenów, jeden sławniejszy od drugiego, a sam jestem chlubą mojego rodu, strzelcem jakich mało – nikt chyba nie ma wątpliwości? – sir Zachary spojrzał groźnie na towarzyszących mu lokaja i pokojówkę. Ci otwarli już usta, jednak arystokrata nie dał im dojść do głosu, tylko kontynuował – A jednak to do niego wystosowała liścik, do elfa, tego wymuskanego gogusia. Przecież to zwyczajny rasizm!

W tym momencie na ich drodze pojawił się orientalnie ubrany starzec o wschodniej urodzie. Zachary, niewiele myśląc, chwycił za niesioną przez siebie dwururkę i wystrzelił w jego stronę. Chybił – między innymi dlatego, że starzec wykazał się zaskakującym jak na swój wiek refleksem.

– Ci przeklęci skośnoocy to prawdziwa zakała – wygłosił mentorskim tonem arystokrata, kiedy starzec zniknął im z oczu. – wydaje im się, że są u siebie. Niech wracają skąd przyszli, jeśli nie chcą, żebym urządził sobie na nich polowanie. A właśnie, gdzie się podziały moje dzielne ogary?

Jesion i Dąb: strzał Zacharego do Xen Jidao; Triada broni się zużywając dwie karty; Zachary wypuszcza psy w stronę Lady Ellendeane.

***

– Niech rozum twej żony dorówna mądrości twej kozy, a robak zepsucia niech toczy spiżarnię twego kuzyna! – wymamrotał gniewnie Xen Jidao. – Zużyłem zdecydowanie za wiele energii magicznej, żeby uchronić się przed strzałem tego idioty. Powiada poeta: „człowiek ugryziony przez węża nie chce chodzić po trawie”. Lepiej się na razie ukryję i pozwolę mym sługom działać. – Spojrzał z oddali na przechodzącego mimochodem rybaka, z pochyloną głową niosącego sieć na ramieniu. Na szczęście nikt nie zwracał na niego uwagi. Jak zwykle.

Triada: 2x ruch Rybakiem; w kolejnej kolejce 2x ruch Xen Jidao, który nie ma już kart do rzucania zaklęć; okrągłe biało-błękitne wzorniki to znaczniki mgły.

***

– Już piętnasta, prędko, musimy ostatecznie sprawdzić działanie wynalazku! – Torvald zamachał niecierpliwie na asystenta, nie dając mu nawet chwili na przebranie, więc ten wybiegł za wynalazcą z budynku w białym, laboratoryjnym fartuchu.

– Skąd ten pośpiech? – wysapał laborant.

– Jeśli aparat pozwolił odczytać liścik poprawnie, właśnie o tej porze natkniemy się w parku na tego gogusia, Oakroota, w dodatku w towarzystwie damy. To doskonała okazja, żeby skompromitować go w jej oczach i wyrównać rachunki po tej aferze z reporterem.

Asystent omal uwierzyłby, że chęć spotkania elfa jest jedynym, co pcha Torvalda do parku, gdyby nie zauważył trwającego zaledwie sekundę rumieńca na policzku wynalazcy, towarzyszącego słowu „dama”.

***

Zrobiwszy zaledwie krok w kierunku, z którego dobiegł odgłos wystrzału, lady Petronella usłyszała szczekanie, najpierw stłumione, jednak z każdą chwilą głośniejsze, aż w końcu dostrzegła nadbiegające ścieżką dwa przysadziste bassety. Ich długie uszy powiewały malowniczo, kiedy zbliżały się coraz bardziej.

– Och, jakież urocze stworzenia!* – wykrzyknęła rozczulona arystokratka, pochylając się, by pogłaskać psy, które zaczęły ocierać się o jej nogi i lizać jej dłonie.

Jesion i Dąb: Aktywacja modelu docelowego (Lady Ellendeane) przez psy gończe Zacharego.

***

Torvald z laborantem dotarli właśnie do rogu parkowego muru, kiedy zdyszany podbiegł do nich młody chłopak w goglach spawalniczych i grubych rękawicach, z nieodłączną lutownicą zarzuconą na plecy.

– Słyszałem, że testujecie nowy wynalazek! Co to takiego?

– O, młody, dobrze że jesteś – ucieszył się Torvald, ignorując pytanie spawacza. – Skocz no za róg i zerknij, czy ktoś jest w parku.

Chłopak nieco zawiedziony, jednak jak zawsze pałający chęcią wykazania się, ruszył do parku. Po chwili odwrócił się i zawołał niezbyt głośno:

– Lady Elleandene, lord Fiercebatten III z lokajem i pokojówką, jakiś stary chińczyk, rybak, handlarz chińszczyzną i dwa psy. Powiedziałbym, że niezły tłok jak na wczesne popołudnie. Zwłaszcza przy takiej mgle w parku.

Z każdym słowem coraz większe zaskoczenie malowało się na twarzy Torwalda, zwłaszcza że pogoda była piękna i tutaj nie widać było nawet śladu mgły. Dopiero kula, która świsnęła koło głowy młodego, wróciła wynalazcy trzeźwość umysłu.

– Jak śmieli celować do członka Klubu Wynalazców! Szybko – zwrócił się do pomocnika laboratoryjnego. – Musimy mu pomóc!

Ten więc również wybiegł zza węgła i z rozpędu cisnął przez płot trzymaną jeszcze ciągle w dłoni kolbą o nieodgadnionej (nawet przez samego laboranta, w końcu został brutalnie oderwany od pracy w połowie eksperymentu) zawartości. Kolba rozbiła się nieopodal skaczących wokół Lady Petronelli bassetów, jednak ciecz tylko zasyczała złowrogo, po czym wsiąkła w ziemię.

– Cóż to ma znaczyć! – krzyknęła oburzona elfka. – Co wy sobie wyobrażacie! Wystraszyliście pieski! No już, już, moje kochane, nie ma się czego obawiać – zwróciła się do zwierząt, pochylając się ponownie w ich stronę i głaszcząc uspokajająco.

W tym właśnie momencie trzy rzeczy wydarzyły się równocześnie.

Lady Petronella wyprostowała się i podniosła wzrok, żeby spojrzeć, kto śmiał zaatakować jej nowych pupilów.

Zza zakrętu ścieżki wypadła zdyszana pokojówka sir Zacharego, nawołująca psy gończe swojego pana, a te zwróciły się w kierunku znajomego głosu.

I w tej samej, fatalnej chwili, wystrzelona przez Thorvalda błyskawica, przeznaczona dla lokaja sir Zacharego (który wcześniej celował do Spawacza) trafiła jednocześnie obydwa biedne zwierzęta, które znalazły się właśnie na drodze strzału.

To wszystko zdarzyło się w mgnieniu oka. Natomiast kolejny moment, kiedy wzrok arystokratki napotkał niewiarygodnie zaskoczone spojrzenie wynalazcy, zdawał się trwać całą wieczność.

Wynalazcy: 2x ruch Spawaczem.

Triada: 2x ruch Handlarzem i wypuszczenie dwóch mgieł.

Jesion i Dąb: ruch Lokajem, strzał do Spawacza – bezskuteczny.

Wynalazcy: ruch Asystentem Laboratoryjnym, rzut flaszką w psy, bez efektu.

Jesion i Dąb: 2x ruch Pokojówką.

Wynalazcy: ruch Thorvalda, strzał z błyskawicy do psów – ze skutkiem śmiertelnym.

***

Ciszę przerwał odgłos szamotania się – to odziany w fartuch naukowiec szarpał się w pętach sieci, bezszelestnie zarzuconej przez niepozornie wyglądającego, chińskiego rybaka. Trud laboranta był daremny – po chwili zaplątany w liny upadł na ziemię.

– To członek Triady! – zawołał lokaj i wystrzelił w kierunku rybaka, ciężko go raniąc. W pewnych kręgach oczywistym było, że wzajemne animozje muszą zostać odłożone na bok, gdy w grę wchodzi walka z przestępcami, działającymi na niekorzyść kraju oraz Jej Królewskiej Mości.

Kiedy jednak kryzys został chwilowo zażegnany lokaj zwrócił swe myśli ponownie w kierunku aktualnego konfliktu i wystrzelił w stronę, z której padł fatalny, morderczy strzał.

– To za wierne ogary mojego pana! – zawołał, jednak emocje sprawiły, że zadrżała mu ręka i tym razem kula chybiła celu.

Triada: ruch Rybakiem, który przewraca Asystenta Laboratoryjnego.

Jesion i Dąb: ruch Lokajem, strzał do Rybaka – ten traci 5 pkt życia; ruch i strzał do Spawacza – nieskuteczny.

Spawacz zwany młodym, unikając trafienia, rzucił się w kierunku rannego złoczyńcy, żeby pomóc spętanemu laborantowi. Wywiązała się krótka, lecz intensywna walka wręcz, przez chwilę ciężko było rozpoznać właścicieli mocujących się kończyn. Ostatecznie jednak chłopakowi udało się zamachnąć zdjętą z ramienia lutownicą, dał się słyszeć głuchy łomot i ciało Rybaka padło bezwładnie na ziemię.

Młody odetchnął głęboko i zachęcony sukcesem zwrócił się w stronę lokaja, który właśnie ponownie mierzył do Thorvalda. Pomocnicy zwarli się w walce.

Wynalazcy: szarża Spawacza na Rybaka – ze skutkiem śmiertelnym; druga szarża na Lokaja.

***

– „Błąd chwili staje się troską całego życia” – wygłosił Xen Jidao i ruszył w stronę walczących w myśl starej wschodniej maksymy, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

Lokaj nie był już najmłodszym mężczyzną, służył rodzinie Fiercebattenów od wielu lat i teraz, zmuszony do odpierania ataków z dwóch stron, poczuł, że zaczęły zawodzić go siły fizyczne.

– Jestem już za stary na tę robotę – wysapał.

– Wcale nie jesteś taki stary – powiedziała pokojówka, ryzykując podejście bliżej walczących. Drobne zmarszczki wokół jej oczu i nieco pełniejsze, dojrzałe kształty, świadczyły o tym, że sama wkracza właśnie w drugą młodość. – Moim zdaniem jesteś bardzo dzielny.

– Naprawdę? – lokaj, pokraśniały z zadowolenia i ze zdwojoną siłą uderzył Spawacza w szczękę.

– Pokaż im! – zawołała jeszcze pokojówka, gdy nad głową świsnęła jej kula, pochodząca, jak się okazało, z dwururki należącej do jej pracodawcy.

– Przeklęta mgła, nic tu nie widać – zżymał się sir Zachary, nadchodzący właśnie ścieżką.

Jesion i Dąb: strzał Zacharego do Thorvalda, chybiony z powodu mgły; podejście bliżej.

Triada: Xen Jidao dochodzi do walki Spawacza i Lokaja.

Jesion i Dąb: podejście Pokojówką; leczenie Lokaja.

Lokaj odwrócił się gwałtownie, żeby zobaczyć, czy pokojówce nic się nie stało. Ten moment nieuwagi wykorzystał spawacz, biorąc szeroki zamach lutownicą. Zakręcił nad głową młyńca i z całej siły cisnął narzędziem w Lokaja. Starszy mężczyzna, upadając, zdążył jeszcze wystrzelić z niedużego, ukrytego sprytnie w rękawie pistoleciku. Dwa ciała w jednej chwili osunęły się na bruk.

[Wynalazcy: atak Spawacza na Lokaja; kontratak Lokaja; Spawacz umarł gdzieś w tym momencie, ale nie pamiętamy na pewno, w jaki sposób]

– „Choć droga niedaleka, nie dojdziesz, jeśli do celu nie zmierzasz” – wymamrotał Xen Jidao, odwracając się pospiesznie, by umknąć z newralgicznego miejsca. Nie był jednak dość szybki. Thorvald, który w międzyczasie przekradł się za pomnikiem Hrabiego Anastazego von Breslau, posiwiałego z troski, o jaką przyprawiały go miejskie gołębie, już mierzył do Chińczyka ze swej nowomodnej, ekscentrycznej broni. Wystrzał, na kształt błyskawicy, rozświetlił okolicę.

– „Dopiero ze szczytu góry można ocenić rozległość równiny” – westchnął starzec, upadając na trawę obok pomnika.

Wynalazcy: Thorvald obchodzi pomnik i zabija Xena Jidao.

***

– Co tu się stało?! Moje ogary! – sir Zacharemu udało się w końcu przebić przez mgłę. Rozglądał się dokoła zdezorientowany. – Ktoś mi za to słono zapłaci! – Dostrzegł w końcu zalaną łzami lady Petronellę. – Milady?

– Och, jakie to brutalne! – załkała. –To ponad moje nerwy! Proszę mnie stąd natychmiast zabrać!

– Proszę, oto moje ramię, zechce się pani wesprzeć. Proponuję udać się do salonu Klubu Jesionu i Dębu na…ekhem, filiżankę herbaty, rzecz jasna, dla ukojenia nerwów. Już prawie piąta.

– Dobry Boże, faktycznie! W takim razie najwyższa pora.

Koniec czasu (przewidziane 3 tury) – Lady Elleandane pozostaje aktywowana przez klub Jesion i Dąb.

*Urocze Bassety wyglądają tak:

Komentarze   
#1 Piotr Kowalczyk 2016-03-07 21:11
Fajne opowiadanie i śliczne psy :)

Co to za system ? Wolfsung ? Malifaux ?
Cytować
#2 Tomasz Paziewski 2016-03-08 15:35
To Wolsung :)
Na poprzedniej Gawędzie również jest nasz Raport z Wolsunga :)
Cytować
2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes