logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Borsucze bajdurzenia VII

Trochę wody upłynęło, parę zmian nastąpiło i oto nadciąga długo oczekiwane wznowienie cyklu. Miejmy nadzieję, że z podobną regularnością, co niegdyś.

Początkowo miałem ochotę udawać, że się nic nie stało i od razu przejść do standardowej paplaniny. Ale wbrew sobie postanowiłem, że należy się moim Czytelnikom pewne wyjaśnienie, przynajmniej częściowe, czemu, do cholery, „Bajdurzenia” zaginęły w tajemniczych okolicznościach. Otóż przyczyna jest dość prozaiczna – wypadłem z obiegu. To nie tak, że zupełnie zarzuciłem Hobby (celowo piszę wielką literą), zwyczajnie nie miałem zbytnio na nie czasu. Jakaś partyjka od wielkiego dzwonu, trochę dłubania w modelach, ale bez przesadyzmu. Zresztą ciężko byłoby kompletnie się wycofać mając pewne zobowiązania wobec portalu, co nie zmienia faktu, że zdziebko dałem ciała. A teraz powracam z wolna jak feniks z popiołów.

Odpowiedź na pytanie „czemu?” należy do meritum tego tekstu. Pomijam chorą przedświąteczną gorączkę, bo choć nie można jej zaprzeczyć, to jednak odrobina powagi jest w stanie ją skutecznie trzymać w ryzach. Dajmy spokój także szukaniu metod ucieczki przed nadciągającą sesją, bo ten argument w grudniu jest zwyczajnie śmieszny. A tym bardziej w listopadzie, gdy to się wszystko zaczęło. Choć historia powrotu jest ciut dłuższa.

Tekst ma traktować o inspiracjach i o tym co nas (czyli mnie, odrobina kontrolowanej megalomanii jeszcze nikomu nie zaszkodziła) nakręca. Zainspirowany grą planszową, a nie serialem, zabrałem się za pewien cykl powieści fantasy. Łatwo się domyślić, że mowa o „Pieśni Lodu i Ognia”. Ani się obejrzałem, a pochłonąłem wszystko, co było do pochłonięcia. Zeszło się to jakoś szczęśliwie z wydaniem przez Rebis ostatniego tomu opiewającego losy Czarnej Kompanii, więc nie mogłem narzekać na zbyt długą przerwę w dostawie pokarmu dla wyobraźni. Mógłbym do tego dodać jeszcze „Last Watch” Łukjanienki (polska wersja tego nazwiska boli mnie w oczy), ale zdolność książek do wykonywania brutalnego prania mózgu i pobudzania fantazji do szaleńczego cwału, aż do wycieńczenia.

Dajmy więc spokój literaturze w wersji tradycyjnej i nowoczesnej. Co tam jeszcze jest? Film. Na to spuszczę zasłonę milczenia, to takie książki dla osób kompletnie wyzutych ze zdolności tworzenia obrazów w głowie. Pogarda pogardą, ale cóż, filmy mogą motywować do dziwnych zachowań. W podobnej konwencji utrzymane są gry komputerowe. To jednak nie to samo. Też gotowe rozwiązania, ale przynajmniej jakaś interakcja. Ograniczona czasem do bólu, ale zawsze to swoiste poczucie uczestnictwa. Poczucie, które niejednokrotnie jedynie zaostrza apetyt. Chce się więcej, pragnie się pozbycia odgórnie narzuconych pęt...

I tu w sukurs przychodzi Hobby. Mnogość rozwiązań, nieprzeliczone systemy, niemal całkowita wolność. Nieważne co się lubi, ktoś o tym pomyślał. A jeśli nie, to gratulacje, jesteś autorem/autorką czegoś niepowtarzalnego. Ton patetyczny, ale jak na to spojrzeć z boku, to można się upoić całą tą różnorodnością.

Moja mile połechtana wyobraźnia potrzebowała ujścia, a jakby nie patrzeć, jedno z rozwiązań mam pod ręką. Co z tego, że się upoiłem fantastyką – mam ochotę na granie i zabawę lalkami, jak prawdziwy kocur na marcowanie. Forma nie jest tu najważniejsza, koniec końców rozgrzebanych projektów mam co niemiara. Gdzieś czai się Tygrys, Wysokie Elfy potrzebują odświeżenia, Haqqislam wymaga ostatnich pociągnięć i podstawek. Rzecz jasna nie byłbym sobą, gdybym już nie miał czegoś nowego na oku. Ostatni artykuł Sarmora podsunął mi parę pomysłów na systemy, których koszt specjalnie nie wykończy napiętego budżetu studenckiego. W szczególności po głowie chodzą mi obecnie DBA, Umbra Turris, czy O:WWII. Bawi mnie zwłaszcza fakt, że koszt złożenia kompletnej armii równa się, a nawet znajduje się poniżej wydatków na dokończenie pozytywnie grywalnej bandy do Infinity. Ot, zaleta bycia hips... znaczy, zaleta systemów niszowych!

I tak oto naładowany dobrą energią, pełen optymizmu i z rozmytym przesłaniem na koniec oświadczam, że będzie mnie znowu więcej na głównej. Nie tylko w postaci BB.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes