logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Polish Front Miniatures - Anders

Z okazji sobotniego Święta Niepodległości zapraszam dzisiaj na kolejną recenzję modelu polskiego pojazdu bojowego w skali 1/100, czyli naszym wargamingowym 15 mm. Tym razem jednak nie będzie to konstrukcja z okresu międzywojennego, a projekt współczesny, który jednak nie doczekał się wdrożenia do produkcji. Co więcej, będzie to omówienie przedpremierowe, ponieważ na tapet trafił wóz wsparcia ogniowego Anders przygotowany przez Tereny do Gier (występujące pod marką Polish Front Miniatures) w ramach zakończonej w czerwcu kampanii crowdfundingowej Polska Armia 15mm.

Rozpoznanie

Jak już wspomniałem we wstępie, recenzowany model otrzymałem od Polish Front Miniatures przedpremierowo, a zatem nie jest on jeszcze dostępny w sprzedaży. Nie będę spekulował na temat jego ceny, za to przekażę Wam, że Anders niemal na pewno nie będzie odlewany i pozostanie modelem drukowanym – bo właśnie z takim produktem mamy do czynienia. (Swoją drogą jest to pierwsza napisana przeze mnie recenzja modelu z drukarki 3D… ale na pewno nie ostatnia).

Pakowanie

Wóz bojowy otrzymałem w standardowym plastikowym blistrze, w którym sprzedawane są zestawy Polish Front Miniatures (obecnie dostępne wyłącznie na konwentach) oraz mniejsze modele Terenów do Gier. Z tyłu opakowania umieszczono już nową kartkę tej pierwszej firmy z podstawowymi informacjami i zdjęciem dioramy.

Elementy modelu zabezpieczone są cienkim kawałkiem gąbki, który w przypadku Andersa niestety okazał się niewystarczający – ale o tym za chwilę.

Jakość i montaż

Anders składa się z pięciu elementów: kadłuba, wieży, lufy armaty 105 mm i dwóch gąsienic.

Na wszystkich częściach znalazłem drobne pozostałości wsporników, które musiałem odciąć lub zeszlifować. Na szczęście wszystkie łatwo ustępowały pod narzędziami. Uczulam na malutkie, łatwe do przegapienia wsporniki przy elementach na wieży i między górnymi odcinkami gąsienic a bocznymi ścianami kadłuba. Te ostatnie łatwo je przeoczyć, choć usuwanie ich nie musi być konieczne, bo w zamyśle powinny być zakryte bocznymi „fartuchami”.

Niestety rzeczone fartuchy – w prawdziwym pojeździe płyty zasłaniające górną część układu jezdnego – są najbardziej kłopotliwym elementem modelu. Zostały wydrukowane wraz z kadłubem, więc gąsienice trzeba wsunąć między fartuch a bok wanny. Należy przy tym zachować ostrożność, bo fartuchy są bardzo cienkie i łatwo je ułamać.

W rzeczy samej tak łatwo je ułamać, że mój model przybył do mnie z uszkodzonym lewym fartuchem. Z drugiej strony nie jest to jakaś wielka strata, bo są całkowicie pozbawione detali (w oryginale każdy fartuch składa się z pięciu osobnych płyt połączonych u góry i po bokach zawiasami). W związku z tym postanowiłem całkiem odciąć oba fartuchy i w przyszłości zastąpić je własnymi. Jeśli również podejmiecie tę decyzję, to użyjcie ostrego nożyka, bo zastosowana do druku żywica lubi się kruszyć i łatwo można poszarpać boczne błotniki.

Pozostałe części pojazdu wypadają lepiej pod względem detali, choć nierówno. Gąsienice i układ jezdny prezentują się wspaniale – tak dokładnie odwzorowane gąsienice widziałem wyłącznie w starych zestawach PSC i w żywicznych modelach Zebrano. Dzięki zastosowanej żywicy gąsienice są dość giętkie, więc jeśli tak jak ja ułamiecie jedną z rolek powrotnych (mniejszych kół u góry), będziecie mogli odchylić delikatnie gąsienicę, nałożyć klej i ponownie połączyć uszkodzony element.

Kadłub zrobił na mnie mieszane uczucia. Spośród płaskich detali najwyraźniejszy jest właz kierowcy, zaś pozostałe klapy i wywietrzniki mogłyby być mocniej zarysowane w tej skali. Brakuje mi też różnych nitów/śrub i uchwytów, choć te drugie pewnie szybko by się ułamały, szczególnie w modelu do gry. Mimo to twórcy umieścili na kadłubie cztery ładne, misterne detale: nad przednimi błotnikami są dwie kratki chroniące światła, a z tyłu znajdziemy dwa okrągłe zaczepy do holowania. Szkoda, że jeden ułamałem przy odcinaniu fartuchów…

Jak widać na jednym z wcześniejszych zdjęć, spód kadłuba jest wydrążony w środku, co ma sens z punktu widzenia produkcji (skraca czas drukowania, oszczędza materiał i pozwala uniknąć problemów z niezaschniętą żywicą wewnątrz modelu). Poza tym chyba nikt poza osobami uczestniczącymi w tworzeniu i testowaniu Andersa nie wie, jak pojazd ten wygląda od dołu, więc trudno uznać to za wadę.

Większość powierzchni wieży jest całkiem płaskich, ale tak już jest w prawdziwym pojeździe. Z drugiej strony to właśnie na wieży znajdują się najciekawsze detale w postaci różnych przyrządów obserwacyjnych i wyrzutni granatów dymnych, które odwzorowano bardzo szczegółowo – obok gąsienic to najlepiej wyglądające elementy wozu.

Dobrze wygląda też armata, a szczególnie hamulec wylotowy, który został wydrukowany od razu z otworem, dzięki któremu nie trzeba go nawiercać. Co prawda brakuje na nim malutkich otworów, które można dostrzec na oryginale, ale obawiam się, że są po prostu zbyt drobne.

Choć na wszystkich zdjęciach widać krawędzie poszczególnych warstw modelu, to uspokajam, że są one bardzo delikatne i powinny zniknąć pod podkładem i farbą.

Jeśli chodzi o spasowanie elementów, to znów jest różnie. Gąsienica dobrze pasują do kadłuba, choć przy fartuchach wchodziły na miejsce z pewnym oporem. Tył jarzma lufy musiałem nieco zeszlifować, by zmieścił się w przewidzianym nań otworze.

Największe zdziwienie wzbudził bardzo płytki otwór na wieżę, który co prawda nadaje się do jej przyklejenia, ale nie sprawdzi się podczas rozgrywek z ruchomą wieżą. Najlepszym wyjściem będzie chyba wywiercenie odpowiednich otworów w obu elementach i wklejenie w nie magnesów, ale niestety to dodatkowa robota, której projektanci mogliby nam oszczędzić.

Nie bardzo wiem, z czym porównać Andersa, więc zamiast tego podam wymiary modelu. Ma on 60 mm długości (75 mm z lufą), 32 mm szerokości i 27 mm wysokości. Jeśli wierzyć danym z Wikipedii, szerokość i wysokość się zgadzają, ale model powinien być jakieś 9 mm dłuższy – choć pod względem proporcji wygląda dobrze, więc może to ja coś niewłaściwie mierzę…

Podsumowanie

Pomimo kłopotliwych fartuchów i nierównego poziomu detali Anders od Polish Front Miniatures jest moim zdaniem ciekawą propozycją, szczególnie dla tych, którzy lubią wprowadzać poprawki do swoich modeli. Z pewnością nieźle sprawdzi się w Wojsku Polskim z jakiejś alternatywnej rzeczywistości, a także w mniej zaawansowanych uniwersach sci-fi, czy to w swojej oryginalnej formie, czy to po dodatkowym „unowocześnieniu”.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes