logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Płaskie wzgórza też mają oczy - recenzja Your Move Games Terrain Pack

Z makietami (lub terenami, jak kto woli) do gier bitewnych jest, krótko mówiąc, problem. Wielu graczy jest całkowicie kontent grając nie pomalowanymi (a w skrajnych przypadkach nawet nie sklejonymi) wojskami – to temat na inny artykuł. Jednak w takiej sytuacji nie ma się co dziwić, że nie czują też potrzeby grania na ładnie wymodelowanych stołach…

 

Chcem, ale nie mogem

Spójrzmy na sytuację analitycznym okiem. Gry bitewne to w dużej mierze rozrywka stymulująca nasze poczucie estetyki – w końcu wybieramy najładniejsze laleczki, malujemy je najładniej jak potrafimy, a potem odtwarzamy batalie rodem z najfajniejszych filmów czy książek. O ile jednak kupno, złożenie i pomalowanie ludzików czasem leży jeszcze w zakresie możliwości przeciętnego gracza, o tyle z przygotowaniem pola bitwy jest już gorzej. Może przeciętny gracz zużywa wszystkie pokłady kreatywności na lalki, a na makiety już nie starcza? Może chodzi o koszta? Może o lenistwo? Tak czy inaczej, mało kto ma tyle zacięcia co Eiko, żeby regularnie wypluwać coraz to nowe elementy makiet.

Sam nie jestem bez winy. O ile lalki jakoś tam zawsze pomaluję*, o tyle tworzenie makiet to już inna bajka. Fakt faktem, że rzadko grywam w domu – zwykle rozbijam się po jakiś sklepach czy (ostatnio częściej) klubach, i korzystam z makiet należących do ‘tubylców’. Ale od czasu do czasu zdarza się zagrać w domu. I okazuje się, że sterty książek udające wzgórza oraz kartki papieru z napisem ‘las’ niezbyt łechtają moje poczucie estetyki.

Zrobienie solidnych, ‘grywalnych’ makiet to nie fizyka kwantowa i myślę, że dałbym sobie radę. Może nawet by mi się chciało. W najgorszym wypadku połknąłbym samczą dumę i kupił jakieś gotowe elementy. Jest tylko jeden problem – po prostu nie mam miejsca, w którym mógłbym takie makiety przechowywać**.

Taki obrót spraw zmusił mnie do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Potrzebowałem czegoś, co byłoby estetyczniejsze od książek i papierowych wycinków, a równocześnie ekonomiczniejsze i bardziej poręczne od makiet. Eksperymentowałem trochę z tzw. ‘mapkami plakatowymi’, wykorzystywanymi m.in. w grach WOTC - D&D Miniatures czy Star Wars Miniatures.

Mapki są ładne i fajne, ale mają swoje wady – są dość małe i gęsto pokryte różnym śmieciem, a więc nadają się głownie do kilkuosobowych burd, a nie epickich batalii***. No i nie są w żadnym stopniu modułowe, więc mogą się po pewnym czasie znudzić (chyba, że mamy spory zapas).

W końcu jednak udało mi się znaleźć kolejną ‘płaską’ alternatywę dla trójwymiarowych makiet: Terrain Pack niewielkiego amerykańskiego wydawnictwa Your Move Games, w założeniu przeznaczony do ichniej gry Battleground: Fantasy Warfare.

W ramach cięć budżetowych…

Produkt, którego MSRP wynosi 14.95$ (w Polsce do kupienia za 40-55zł), wygląda dość niepozornie. Papierowy kwadrat o boku ~25cm, wymalowany w drzewka i zamknięty w plastikowym worku.

Po otwarciu i rozłożeniu okazuje się, że elementów terenu jest naprawdę sporo, i są całkiem sensownej wielkości. Według wydawcy, na dwóch arkuszach znajdziemy w sumie cztery i pół metra kwadratowego terenu. Z powodzeniem wystarczy, żeby zagracić nawet bardzo duży stół, lub kilka mniejszych.

W ramach ukazania skali zamieściłem (tradycyjnie) paluchy, tym razem odziane w moje dziadziusiowe kapcioszki.

Żeby nie było nudno, arkusze są dwustronne – po jednej stronie mamy jeziorko, a po drugiej np. lasek czy wzgórek. Oznacza to, że nabywca musi być ostrożny podczas wycinania poszczególnych elementów. Ciąć należy patrząc na stronę zawierającą czerwoną kropkę – elementy terenu po tej stronie są odrobinę większe, więc nie ma obawy, że z drugiej strony uszkodzimy ‘makietę’.

Wycięte tereny przetestowali moi wierni Brytowie (skala 10mm, Magister Militum), spacerując w tę i nazad po moście i wykrzykując obelgi pod adresem Rzymian…

…oraz procarze Synów Kronosa (skala 28mm, Target Games/Heartbreaker), zażywając kąpieli błotnych.

Słówko o wykonaniu. Papier jest bardzo gruby i mocno laminowany****, w konsekwencji więc dość sztywny. Grafika została wygenerowana komputerowo (jak cała grafika w Battleground) i wygląda przyzwoicie, choć nie powala na kolana. Niektóre (głównie większe) elementy zostały wypaczone/wygięte i nie leżą całkowicie płasko – nie próbowałem jeszcze ich wygładzać inwazyjnymi metodami w rodzaju prasowanie czy przedłużony atak encyklopedii – jak spróbuję, to dam znać. Niemniej na potrzeby gier lalkowych nie powinno to stanowić problemu – teren położy się na płasko pod ciężarem ludzika. Wszystkie elementy mają ‘tło’ w kolorze soczystej trawki (standard w Battleground) – niektórym może nie podchodzić taki sielankowy klimat, dla mnie jednak nie jest to problem. Produkt oferuje szeroki wachlarz różnych ‘fantów’ – mamy obowiązkowe górki i lasy, jak również mniej popularne jeziorka, rzeki, bagna, drogi, a nawet plażę i palisady. Tereny są wyraźnie dedykowane pod klimat fantasy, jednak nie widzę przeszkód, żeby wykorzystać lasów czy wzgórz w grze science fiction*****. Dzięki wysokiej gramaturze i dużej ilości laminatu papier jest na tyle ciężki, że nie powinien fruwać przy każdym oddechu grających. Dla pewności (lub jeśli gracie w przeciągu) można go podkleić np. odrobiną blu-tacu.

…odjęliśmy Panu wymiar.

Podsumowując, Terrain Pack to świetny produkt dla wszystkich graczy, którzy z powodu braku czasu/ochoty/talentu/pieniędzy/miejsca nie mogą sobie pozwolić na ‘prawdziwe’ makiety. Cena jest przystępna i adekwatna do ilości/jakości produktu. To naprawdę godna uwagi alternatywa dla tych, którzy mieli nieszczęście nie urodzić się Eikiem. :-P

Aha, Terrain Pack naturalnie ‘daje radę’ również wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem, czyli w Battleground: Fantasy Warfare.

Hmm, mam dziwne wrażenie, że wrócimy do tej kwestii w którejś z przyszłych Gralni Wuja Dona…

* Ostatnio odkryłem u siebie organiczne obrzydzenie graniem niemalowanymi lalkami – do tego stopnia, że wolę okroić armię, wystawić mniej wojska i mieć z tego powodu ‘pod górkę’ w czasie gry, niż przesuwać po stole goły plastik/metal/żywicę.

** Co gorsza, z powodu wspomnianej krucjaty przeciw gołym lalkom, zaczyna mi się kończyć miejsce na przechowywanie pomalowanych ludzików - zamykanie ich w pudełkach i wciskanie do szafy wydaje mi się niehumanitarne, więc tłoczą się na półkach, osiągając masę krytyczną…

*** Ponoć Rackham produkował większe i bardziej otwarte plakaty. Niestety Francuzi wkładali je tylko do swoich najbardziej jebutnych i najdroższych pudeł, więc żadnego nie udało mi się posiąść. Niedawne bankructwo firmy raczej mi w tym nie pomoże.

**** Nic dziwnego – reguły Battleground zachęcają graczy do… pisania na terenie zmywalnymi flamastrami.

***** O ile jesteście gotowi prowadzić walki na planecie, na której występują zielone łąki, a nie tylko przygnębiająca, mrocznogotycko-ponurorealistyczna żwirowata szaroburość rodem z każdej gry FPP ostatnich pięciu lat.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes